Wpisy archiwalne w kategorii
100-199.9
Dystans całkowity: | 438.46 km (w terenie 57.70 km; 13.16%) |
Czas w ruchu: | 19:39 |
Średnia prędkość: | 22.31 km/h |
Maksymalna prędkość: | 64.83 km/h |
Suma podjazdów: | 4782 m |
Suma kalorii: | 6172 kcal |
Liczba aktywności: | 3 |
Średnio na aktywność: | 146.15 km i 6h 33m |
Więcej statystyk |
Międzybrodzie Żywieckie i Żar (758m n.p.m.)
Od dawna chciałem wybrać się w okolice Międzybrodzia Żywieckiego, po części z powodu góry Żar, którą chciałem zdobyć po raz trzeci (było pieszo, było samochodem to pasowało zdobyć także na rowerze!), po części powspominać stare dobre czasy kiedy to byłem tutaj na zielonej szkole, a po części z powodu pięknych widoków... o czym zresztą się zaraz sami się przekonacie. Postanowiłem w końcu zaspokoić to pragnienie i wybrać się dzisiaj właśnie w to miejsce. Trasa miała być całkowicie asfaltowa, aby niepotrzebnie nie tracić czasu i oszczędzić trochę rower.
Na wstępnie dodam, że aplikacja Navime dała ciała, przez co ślad GPS jest niekompletny i podzielony na 3 części... czy ktoś kto to czyta posiada może plik z aplikacją z przed zmiany wyglądu? Tamta działała bez zarzutu, a ta obecna ciągle się wiesza i wyłącza.
No to zaczynamy:
Wyruszyłem w drogę kiedy temperatura zbliżyła się do 10*C i obrałem kierunek na Lanckoronę. W trakcie jazdy trochę byłem na siebie zły, że nie potrafię się opanować przez co jechałem za szybko i niezbyt oszczędnie. Obawiałem się, że zabraknie mi sił na powrót. W wyniku takiej jazdy do Lanckorony dojechałem około 20 minut szybciej niż zwykle. Tradycyjnie na rynku urządziłem sobie postój.
Kierunkiem numer 2 dzisiejszego dnia były Zembrzyce. Aby się tam dostać zjechałem w kierunku Skawinek, a następnie musiałem podjechać na górę Chełm... to znaczy na sam szczyt nie wjechałem, bo nie taki był plan. Na wypłaszczeniu ukazała się ładna panorama z Babią Górą w tle. (Mniej więcej w tym miejscu Navime zgłupiało i przestało rejestrować trasę, w taki oto sposób powstała PIERWSZA CZĘŚĆ śladu GPS)

Kawałek Beskidu Makowskiego, a dalej Beskid Żywiecki z Babią Górą w tle
Dalej zjazd do Budzowa i dojazd drogą wojewódzką nr 956 do Zembrzyc, a następnie szybki przejazd drogą krajową nr 28 do Suchej Beskidzkiej. Zatrzymałem się na kilka minut przy zamku... niestety była jakaś impreza (podobno zakończenie sezonu narciarskiego), w związku czym było pełno banerów reklamowych i ludzi... dlatego nie ma sensu umieszczać tutaj jego zdjęcia.
Z Suchej udałem się na zachód w kierunku Żywca. Całą drogę ze skutecznie uprzykrzającym życie każdego rowerzysty wiatrem w twarz. Nie odpuścił nawet na chwilę... ulgę dawały jedynie podmuchy od szybko (i blisko!!!) przejeżdżających samochodów ciężarowych. W Żywcu przy brzegu Jeziora Żywieckiego urządziłem sobie dłuższy postój, po części z powodu tej ponad godzinnej jazdy pod wiatr, a po części aby odpocząć przed podjazdem na górę Żar do której podnóża miałem już tylko kilka kilometrów.

Jezioro Żywieckie
Po skonsumowaniu kilku naleśników ruszyłem do Międzybrodzia Żywieckiego. Ani się obejrzałem, a znalazłem się na miejscu. Z marszu, bez zbędnej zwłoki rozpocząłem podjazd na górę Żar. Już po kilku minutach ukazał mi się widok na lotnisko Żar z którego niezmiennie od wielu lat latają szybowce. Zastanawiałem się czy podejść tam po "zdobyciu" góry i nie zrobić zdjęć z bliska, ale ostatecznie zrezygnowałem (latali dzisiaj baaardzo intensywnie, podejrzewam że nie mieliby dla mnie czasu).

Lotnisko Żar (EPZR)
W sumie na podjeździe zatrzymałem się trzy razy - pierwszy aby zrobić powyższe zdjęcie, drugi aby się napić, a trzeci aby zdjąć kask. Szczyt osiągnąłem po około 40min od rozpoczęcia podjazdu... a ze szczytu rozciągał się wspaniały widok!

Widok na południe w kierunku Żywca

Zachodnia część Beskidu Małego

Widok w kierunku północno-zachodnim
Na szczycie zaliczyłem dłuuuugi postój. Raz aby odpocząć (podjazd mnie zmęczył, a dodatkowo na szczycie miałem już przejechane nieco ponad 94km), a dwa aby upajać się tym widokiem tak długo jak to tylko możliwe, bo musiałem kiedyś wrócić do tej szarej rzeczywistości. Do ideału zabrakło jednie.... mniejszego tłoku. Ruch jak na rynku krakowskim :(
Zjazd bardzo przyjemny, nie za szybki, urozmaicony zakrętami... szkoda tylko że tak szybko minął ;) W Międzybrodziu zrobiłem jeszcze małe zakupy i ruszyłem w kierunku Porąbki (CZĘŚĆ DRUGA śladu GPS), następnie Andrychowa, a jeszcze później Wadowic. Tym razem, od Porąbki jechałem z wiatrem, przez co nie musiałem się wcale wysilać aby utrzymywać prędkość ponad 30km/h... to taka trochę rekompensata za tą jazdę z Suchej do Żywca! W Wadowicach zamierzałem odpocząć w spokoju na tamtejszym rynku, ale jak dojechałem to okazało się że nic z tego - tego dnia, o tej godzinie i w tym miejscu odbywał się tam "Bieg Wadowicki". Pełny rynek ludzi, hałas od rozmów i od spikera napieprzającego do mikrofonu (za cholerę nie rozumiałem co on gada)... no cóż, taki mój los dzisiaj - najpierw impreza w Suchej Beskidzkiej, potem sajgon na szczycie góry Żar, a na końcu tłumy na rynku w Wadowicach. Cudem znalazłem jakieś wolne miejsce siedzące i odbyłem ostatni tego dnia postój.
W dalszą drogę ruszałem już na sporym zmęczeniu, a miałem świadomość że czekają mnie jeszcze dzisiaj dwa konkretniejsze podjazdy. Trudno opisać moją radość kiedy znalazłem się na szczycie tego drugiego! Z tego miejsca poszło już gładko i szybko dojechałem do Skawiny (CZĘŚĆ TRZECIA śladu GPS), a później do domu.
Dystans całkowity wyniósł 175.07km - to tylko 150 METRÓW (!!!) mniej od mojej najdłuższej wycieczki. Trasę tą pokonałem w 9 godzin 23 minuty, z czego samej jazdy było 6 godzin 52 minuty i 51 sekund.

Dowód ;)
To był baaaardzo udany dzień :) Długo będę wspominał tą wycieczkę.
Na wstępnie dodam, że aplikacja Navime dała ciała, przez co ślad GPS jest niekompletny i podzielony na 3 części... czy ktoś kto to czyta posiada może plik z aplikacją z przed zmiany wyglądu? Tamta działała bez zarzutu, a ta obecna ciągle się wiesza i wyłącza.
No to zaczynamy:
Wyruszyłem w drogę kiedy temperatura zbliżyła się do 10*C i obrałem kierunek na Lanckoronę. W trakcie jazdy trochę byłem na siebie zły, że nie potrafię się opanować przez co jechałem za szybko i niezbyt oszczędnie. Obawiałem się, że zabraknie mi sił na powrót. W wyniku takiej jazdy do Lanckorony dojechałem około 20 minut szybciej niż zwykle. Tradycyjnie na rynku urządziłem sobie postój.
Kierunkiem numer 2 dzisiejszego dnia były Zembrzyce. Aby się tam dostać zjechałem w kierunku Skawinek, a następnie musiałem podjechać na górę Chełm... to znaczy na sam szczyt nie wjechałem, bo nie taki był plan. Na wypłaszczeniu ukazała się ładna panorama z Babią Górą w tle. (Mniej więcej w tym miejscu Navime zgłupiało i przestało rejestrować trasę, w taki oto sposób powstała PIERWSZA CZĘŚĆ śladu GPS)

Kawałek Beskidu Makowskiego, a dalej Beskid Żywiecki z Babią Górą w tle
Dalej zjazd do Budzowa i dojazd drogą wojewódzką nr 956 do Zembrzyc, a następnie szybki przejazd drogą krajową nr 28 do Suchej Beskidzkiej. Zatrzymałem się na kilka minut przy zamku... niestety była jakaś impreza (podobno zakończenie sezonu narciarskiego), w związku czym było pełno banerów reklamowych i ludzi... dlatego nie ma sensu umieszczać tutaj jego zdjęcia.
Z Suchej udałem się na zachód w kierunku Żywca. Całą drogę ze skutecznie uprzykrzającym życie każdego rowerzysty wiatrem w twarz. Nie odpuścił nawet na chwilę... ulgę dawały jedynie podmuchy od szybko (i blisko!!!) przejeżdżających samochodów ciężarowych. W Żywcu przy brzegu Jeziora Żywieckiego urządziłem sobie dłuższy postój, po części z powodu tej ponad godzinnej jazdy pod wiatr, a po części aby odpocząć przed podjazdem na górę Żar do której podnóża miałem już tylko kilka kilometrów.

Jezioro Żywieckie
Po skonsumowaniu kilku naleśników ruszyłem do Międzybrodzia Żywieckiego. Ani się obejrzałem, a znalazłem się na miejscu. Z marszu, bez zbędnej zwłoki rozpocząłem podjazd na górę Żar. Już po kilku minutach ukazał mi się widok na lotnisko Żar z którego niezmiennie od wielu lat latają szybowce. Zastanawiałem się czy podejść tam po "zdobyciu" góry i nie zrobić zdjęć z bliska, ale ostatecznie zrezygnowałem (latali dzisiaj baaardzo intensywnie, podejrzewam że nie mieliby dla mnie czasu).

Lotnisko Żar (EPZR)
W sumie na podjeździe zatrzymałem się trzy razy - pierwszy aby zrobić powyższe zdjęcie, drugi aby się napić, a trzeci aby zdjąć kask. Szczyt osiągnąłem po około 40min od rozpoczęcia podjazdu... a ze szczytu rozciągał się wspaniały widok!

Widok na południe w kierunku Żywca

Zachodnia część Beskidu Małego

Widok w kierunku północno-zachodnim
Na szczycie zaliczyłem dłuuuugi postój. Raz aby odpocząć (podjazd mnie zmęczył, a dodatkowo na szczycie miałem już przejechane nieco ponad 94km), a dwa aby upajać się tym widokiem tak długo jak to tylko możliwe, bo musiałem kiedyś wrócić do tej szarej rzeczywistości. Do ideału zabrakło jednie.... mniejszego tłoku. Ruch jak na rynku krakowskim :(
Zjazd bardzo przyjemny, nie za szybki, urozmaicony zakrętami... szkoda tylko że tak szybko minął ;) W Międzybrodziu zrobiłem jeszcze małe zakupy i ruszyłem w kierunku Porąbki (CZĘŚĆ DRUGA śladu GPS), następnie Andrychowa, a jeszcze później Wadowic. Tym razem, od Porąbki jechałem z wiatrem, przez co nie musiałem się wcale wysilać aby utrzymywać prędkość ponad 30km/h... to taka trochę rekompensata za tą jazdę z Suchej do Żywca! W Wadowicach zamierzałem odpocząć w spokoju na tamtejszym rynku, ale jak dojechałem to okazało się że nic z tego - tego dnia, o tej godzinie i w tym miejscu odbywał się tam "Bieg Wadowicki". Pełny rynek ludzi, hałas od rozmów i od spikera napieprzającego do mikrofonu (za cholerę nie rozumiałem co on gada)... no cóż, taki mój los dzisiaj - najpierw impreza w Suchej Beskidzkiej, potem sajgon na szczycie góry Żar, a na końcu tłumy na rynku w Wadowicach. Cudem znalazłem jakieś wolne miejsce siedzące i odbyłem ostatni tego dnia postój.
W dalszą drogę ruszałem już na sporym zmęczeniu, a miałem świadomość że czekają mnie jeszcze dzisiaj dwa konkretniejsze podjazdy. Trudno opisać moją radość kiedy znalazłem się na szczycie tego drugiego! Z tego miejsca poszło już gładko i szybko dojechałem do Skawiny (CZĘŚĆ TRZECIA śladu GPS), a później do domu.
Dystans całkowity wyniósł 175.07km - to tylko 150 METRÓW (!!!) mniej od mojej najdłuższej wycieczki. Trasę tą pokonałem w 9 godzin 23 minuty, z czego samej jazdy było 6 godzin 52 minuty i 51 sekund.

Dowód ;)
To był baaaardzo udany dzień :) Długo będę wspominał tą wycieczkę.
- DST 175.07km
- Czas 06:52
- VAVG 25.50km/h
- VMAX 62.48km/h
- Kalorie 3805kcal
- Podjazdy 2621m
- Sprzęt Trexstar Currara
- Aktywność Jazda na rowerze
Pierwsza setka w sezonie
Celem na ten wyjazd było sprawdzenie swoich możliwości poprzez przejechanie przynajmniej 100km. To był dla mnie taki mały test, czy jestem gotów już na coś bardziej ambitnego. Liczyłem na te ~100-110km, po cichu może nawet na te 130-140km... rezultat przekroczył moje najśmielsze oczekiwania, niemal równe 162km - tego się nie spodziewałem.
Dolina Brzoskwinki

"Pędzę" w kierunku zamku w Rudnie

Małe oszustwo - zdjęcie z drugiego tego dnia postoju pod zamkiem Rudno (jakieś 4godz później)

Następny postój, tym razem przy Zalewie Chechło

Skałka triasowa przy trasie z zalewu do zamku Lipowiec

Skansen w pobliżu zamku Lipowiec

"17 sierpnia A.D. 1683 roku Król Jan III Sobieski idąc z Krakowa na odsiecz oblężonemu przez Turków Wiedniowi zatrzymał się na zamku Lipowiec. Cała Towarzysząca Mu potęga wojska wraz z taborem w liczbie 27 tys. w tym 25 chorągwi husarii przebywała na tych terenach."

Ze szczytu baszty rozciągał się niesamowity widok. Można było dojrzeć: Tatry, Babią Górę, Beskid Mały, Beskid Śląski, Beskid Makowski, a nawet Beskid Wyspowy!

Następnie powróciłem na zamek Rudno i zdecydowałem o skierowaniu się w stronę Pieskowej Skały...
Dolina Racławki jest zdecydowanie bardziej dzika niż Dolina Będkowska... i za to ją właśnie uwielbiam!

Słynna Maczuga Herkulesa w Pieskowej Skale (zamek jest otoczony rusztowaniami dlatego nie zamieszczam tutaj jego zdjęcia)

Klimaty Ojcowskiego Parku Narodowego

Ostatni postój na krakowskich Błoniach

Dzień i dzisiejsza wycieczka dobiega końca... to był dobry dzień!

Wycieczka zakończona z czasem brutto 11h23m. Temperatory: 14*C > 23*C > 20*C (dane meteo lotniska w Balicach).
Chciałbym zamieścić tutaj ślad GPS z Navime, ale niestety aplikacja zarejestrowała tylko pierwsze 35km po czym wyłączyła nagrywanie... :((( Poniżej mapka odtworzona z pamięci.
Dolina Brzoskwinki

"Pędzę" w kierunku zamku w Rudnie

Małe oszustwo - zdjęcie z drugiego tego dnia postoju pod zamkiem Rudno (jakieś 4godz później)

Następny postój, tym razem przy Zalewie Chechło

Skałka triasowa przy trasie z zalewu do zamku Lipowiec

Skansen w pobliżu zamku Lipowiec

"17 sierpnia A.D. 1683 roku Król Jan III Sobieski idąc z Krakowa na odsiecz oblężonemu przez Turków Wiedniowi zatrzymał się na zamku Lipowiec. Cała Towarzysząca Mu potęga wojska wraz z taborem w liczbie 27 tys. w tym 25 chorągwi husarii przebywała na tych terenach."

Ze szczytu baszty rozciągał się niesamowity widok. Można było dojrzeć: Tatry, Babią Górę, Beskid Mały, Beskid Śląski, Beskid Makowski, a nawet Beskid Wyspowy!

Następnie powróciłem na zamek Rudno i zdecydowałem o skierowaniu się w stronę Pieskowej Skały...
Dolina Racławki jest zdecydowanie bardziej dzika niż Dolina Będkowska... i za to ją właśnie uwielbiam!

Słynna Maczuga Herkulesa w Pieskowej Skale (zamek jest otoczony rusztowaniami dlatego nie zamieszczam tutaj jego zdjęcia)

Klimaty Ojcowskiego Parku Narodowego

Ostatni postój na krakowskich Błoniach

Dzień i dzisiejsza wycieczka dobiega końca... to był dobry dzień!

Wycieczka zakończona z czasem brutto 11h23m. Temperatory: 14*C > 23*C > 20*C (dane meteo lotniska w Balicach).
Chciałbym zamieścić tutaj ślad GPS z Navime, ale niestety aplikacja zarejestrowała tylko pierwsze 35km po czym wyłączyła nagrywanie... :((( Poniżej mapka odtworzona z pamięci.
Route 2
993 284 - powered by www.bikemap.net
- DST 161.99km
- Teren 39.70km
- Czas 07:16
- VAVG 22.29km/h
- VMAX 58.84km/h
- Temperatura 23.0°C
- Sprzęt Trexstar Currara
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 30 września 2014
Kategoria 100-199.9
Koskowa Góra (867m n.p.m.)
Straciłem łącznie kilka godzin na redagowanie wpisu, z którego nic nie zostało... nie chce mi się tego robić ponownie.
Na pocieszenie wklejam ślad GPS i kilka zdjęć.
Beskid Makowski i dalej Beskid Mały z Makowskiej Góry

Polanka w trasie żółtego szlaku (wierzcie lub nie, na tym zdjęciu widać Tatry)

Beskid Wyspowy z okolic Parszywki.

Na pocieszenie wklejam ślad GPS i kilka zdjęć.
Beskid Makowski i dalej Beskid Mały z Makowskiej Góry

Polanka w trasie żółtego szlaku (wierzcie lub nie, na tym zdjęciu widać Tatry)

Beskid Wyspowy z okolic Parszywki.

- DST 101.40km
- Teren 18.00km
- Czas 05:31
- VAVG 18.38km/h
- VMAX 64.83km/h
- Temperatura 19.0°C
- Kalorie 2367kcal
- Podjazdy 2161m
- Sprzęt Trexstar Currara
- Aktywność Jazda na rowerze