Wyjazd na mecz Mistrzostw Świata w Siatkówce: Włochy vs Iran

Polecam przyjazd na mecze rowerem, dużo stanowisk dla rowerów, blisko wyjścia głównego.. połączenie przyjemnego z pożytecznym, a o kradzież nie ma co się obawiać... w około tyle policji że ho ho ;)
Byłem też na Memoriale Wagnera na meczu Polska - Rosja, na który przyjechałem samochodem.... zyskałem tylko ok. 5min na dojeździe, do tego kłopot z parkowaniem, a kiedy już znalazłem miejsce to pół kilometra od hali, wtedy żałowałem że nie wybrałem roweru.

Zagrywa Ivan Zaytsev

Kraków Arena


Ostatni dzień sierpnia, czas na podsumowanie:
Przebyty dystans: 722,44km
Czas jazdy: 29h32m
Średnia prędkość ruchu: 24,46km/h
Najdłuższy wyjazd: 175,22km
Średnia długość wyjazdu: 55,57km

Do wyjazdu w pewnym sensie się zmusiłem, cały dzień malowałem i każdy mięsień bolał mnie od stania, kucania, wyciągania ręki do góry, stania, kucania.... Jedyne na co miałem na prawdę ochotę to wygodnie rozłożyć się na łóżku i obejrzeć coś w TV lub na komputerze. Mimo wszystko jednak wsiadłem na rower. O dziwo pierwsze kilometry spowodowały że poczułem ulgę, mięśnie się trochę rozluźniły i ból powoli przechodził, dlatego robiąc 3-cie okrążenie wokół spływu "kolna" postanowiłem ruszyć wałami w kierunku miasta. Dojeżdżając do mostu Zwierzynieckiego widząc całą masę rowerzystów na nim przypomniałem sobie że dzisiaj jest przecież ostatni piątek miesiąca. Dojeżdżając do skrzyżowania Praska - Nowaczyńskiego dołączyłem do krakowskiej masy krytycznej, która właśnie tamtędy przejeżdżała. Wraz z 624 innymi rowerzystami klucząc po ulicach Krakowa, spacerowym tempem, dojechałem do Rynku Głównego... skąd wróciłem już prosto do domu.

ps. navime chyba zgłupiało kiedy robiłem okrążenia na "kolnej" bo zapisał trasę od tamtego punktu, zapominając o 9km dojazdu i 3km w okrążeniach.

Pokaż trasę GPS

Miałem tylko 2h czasu i do tego taaaaak bardzo mi się nie chciało nigdzie jechać... jednak sprawdzając pogodę na najbliższe 2 dni zdecydowałem się na szybką trasę bez żadnych postojów (nie licząc tych związanych z ruchem drogowym), tak kontrolnie dla porównania identycznej trasy z początku sierpnia. Jedynymi różnicami pomiędzy tamtym a dzisiejszym wyjazdem był dzień tygodnia i godzina (z tym związane natężenie ruchu w okolicy lotniska), temperatura (wtedy ~28C, dziś ~17C) i chwilami dwukrotnie mocniejszy wiatr (poprzednio 5-6 węzłów, dzisiaj 8-10) co skutecznie nadwyrężało moje siły.
Tym razem średnia prędkość ruchu lepsza o 0.03km/h (29.44km/h)... gdyby nie ten wiatr i zatory przy lotnisku, ech.

Poza tym tylne koło zaczęło mocniej podrzucać (wcześniej nie było aż tak wyczuwalne), muszę go dokładniej obejrzeć... albo flak albo wymaga centrowania.
Pokaż trasę GPS

Wycieczka rekreacyjna na około 4 godziny. Na trasie spotkałem zadziwiająco dużo bikerów jak na zwykły dzień roboczy.
Suma podjazdów wg navime
Pokaż trasę GPS

Wyjazd sprawdzający działanie aplikacji Cyclodroid.
Najbardziej rzuca się w oczy przeszacowane przewyższenie. Na oko ta trasa to jakieś max 400-500m, bikemap pokazało 300m.... a Cyclodroid obliczył 1352m! To trochę dziwne, bo wykres wysokości wygląda w porządku... widocznie to jakiś problem z sumowaniem wartości. Na tej podstawie prawdopodobnie także przeszacował dane dotyczące ilości spalonych kalorii i zużytego tlenu. Nie znam się na tym, ale nie sądzę żeby tak krótka wycieczka dawała aż takie efekty (ponad 1600 spalonych kalorii).
Poza tym nie zauważyłem innych problemów. Będę testował inne aplikacje, tak ich dużo że nie wiadomo na co się zdecydować. Może ktoś by mi coś polecił?
Teraz dylemat, wierzyć bardziej GPSowi czy licznikowi ;) W każdym razie dane będę podawał z licznika.
Poniżej trochę zrzutów ekranu i mapka.

Wyjazd miał  być atakiem na 2000km w sezonie i na rekord rocznego przebiegu z 2012 roku w którym to zrobiłem łącznie 2014.3km.
Na początek już tradycyjnie wybrałem się do Lasku Tynieckiego, gdzie przejechałem fragmentem (~3km) zielonego szlaku pieszego. Następnie 2 okrążenia wokół spływu kolna, dalej kładką przez Wisłę i po wałach do Przegorzał (wiatr spowodował że bez wysiłku utrzymywałem prędkość ~35km/h). Później przejechałem całością niebieskiego szlaku rowerowego przez Las Wolski aż do obserwatorium, gdzie włączyłem się w zielony szlak pieszy w kierunku Kryspinowa. Stamtąd z wiatrem ponownie do spływu kolna, gdzie nabiłem kilometrów robiąc 10 okrążeń.
Powrót do domu zakończony dystansem 52.77km, który pozwolił pobić rekord o całe 100m ;)
Od jutra już tylko śrubuję wynik.... uda się osiągnąć 3000km w sezonie? Czas pokaże...

Leniwe świąteczne popołudnie, pogoda idealna na rower więc grzechem byłoby z tego nie skorzystać. Tak z resztą pomyślało wiele osób z tego co widziałem dzisiaj na drogach, wszędzie rowerzyści! :)
Wyjechałem bez konkretnego celu, na sam początek Lasek Tyniecki, następnie Lasek Wolski i Kopiec Piłsudskiego, później górka spotterska na lotnisku, a na koniec Kraków Arena (po cichu liczyłem na spotkanie polskich reprezentantów w siatkówce, ale niestety nic z tego, szkoda). Powrót do domu w sam raz na grilla - czego chcieć więcej? :)

W planie na dziś miałem przejazd Dolinkami Krakowskimi; Doliną Brzoskwinki, Racławki, Będkowską, Kobylańską, Bolechowicką, Kluczwody i Prądnika. Już rano sprawdzając pogodę zwątpiłem w powodzenie tej wycieczki, ze względu na ostrzeżenie burzowe 2-stopnia na estofex i łowcyburz, oraz nadciągającą z nad Czech i Austrii strefę opadów.
Nie mniej jednak zebrałem się i wyjechałem w drogę z myślą że najwyżej zrealizuję część planu... 19km od domu w Morawicy, zauważyłem że strefa opadów zbliża się zbyt szybko żebym zdążył "na sucho" dojechać i wrócić choćby z Doliny Racławki. Wróciłem się i okrężną drogą skierowałem się w stronę domu... ostatnie kilka kilometrów jechałem już w deszczu.
Niestety nie udało się zrealizować choćby części planu, ale przynajmniej rozruszałem mięśnie.

Co się odwlecze to nie uciecze ;)